Ale do rzeczy.
Wepchaliśmy cieniasa na warsztat w poniedziałek (11.08.14r.). Pierwsze za co się zabraliśmy to wzmocnienie grodzi z prawej strony. Na samym początku naszej przygody lewe wzmocnienie zrobił tato Bartka. Drugie wzmocnienie czekało aż do teraz i postanowiliśmy że wiemy jak było robione tamto, więc wzieliśmy się do pracy.Ułożyliśmy z kartonu kształt taki jaki miał być a nastepnie odpisaliśmy go na blasze i wycięliśmy plazmą. po mnóstwie szlifowania, cięcia, spawania udało nam się skończyć pierwszą część wzmocnienia. Chwila przerwy i w ten sam sposób zabraliśmy się za dokończenie dzieła. Było podobnie czyli szlifowanie, doginanie, spawanie i tak w koło macieju przez 3-4h. Wzmocnienie pospawane, wyczyszczone, malujemy minią aby nie korodowało. Na drugi dzień pomalowaliśmy jeszcze tzw. "barankiem" tak jak kiedyś ze strony lewej. Niestety zapomniałem cyknąć zdjęcia wzmocnienia ale obiecuje że na dniach dodam :)
Na kolejne dni mieliśmy w planach zrobić na gotowo mocowanie naszego fotela kubełkowego, zrobić pionowy ręczny, przygotować zawieche aby nasza fura stała na kompletnych kołach z oponami i żeby zamknąć temat zawieszenia oraz hamulców raz na zawsze.
To była bodajże noc z wtorku na środę. Zabraliśmy się koło 18 do pracy. Chcielismy zrobić na gotowo mocowanie fotela kubełkowego a nie było to takie proste jakie się wydaje ponieważ musieliśmy zrobić to mocowanie regulowane (przód-tył) z tego względu iż Dawid jest wyższy i musi mieć kubeł odsunięty dalej. Zabraliśmy się do pracy. Wycieliśmy ze starego fotela szyny które odpowiadały za regulację fotela. Znaleźliśmy kątowniki z otworami i postanowiliśmy je wykorzystać. Stworzyliśmy stelaż z dwóch stron taki jaki jest na zdjęciu. Do kątownika dospawaliśmy Dwa mniejsze na śruby do kubełka. Do budy przykręciliśmy szyny, do szyn stelaż i między stelaże włożyliśmy kubeł. Dokręciliśmy śruby i przyszedł czas na przymiarke. Niestety nasze mocowanie nie zdało egzaminu ponieważ kubeł za bardzo rozpierał obie szyny i nie dało się cofać ani przysuwać fotela. Ściągamy, rozwiercamy otwory na które stelaż mocowany jest do szyn i przykręcamy spowrotem. Tak też zrobiliśmy, zamontowalismy, kubeł odsuwa się idealnie. Nie za lekko nie za ciężko, z lekkim oporem. Zdemontowaliśmy jeszcze raz w celu pomalowania stelażu w czarny mat a z rozpędu pomalowalismy minią :D Trudno, pomalujemy czarnym matem na minie, nic się nie stanie. A stelaż tak czy tak musimy zdemontować ponieważ musimy dorobić dystanse aby mocowanie było wyżej. Po założeniu deski z daszkiem zegarów i przymiarce kubeł jest dla mnie za nisko ( Bartek). Dodatkowo chcemy dospawać dwie poprzeczki pod spodem aby fotel opierał się na nich a nie tylko na śrubach.
Po zrobieniu mocowania na kubeł, wycięliśmy plazmą dziurę w tunelu, przeprowadziliśmy wodziki od zmiany biegów, dokręciliśmy przy silniku mocowania na wodziki i je podpieliśmy. Pierwsze wrażenie? Biegi ciężko wchodzą ze względu na to że robiliśmy krótki skok biegów przy skrzyni. Drugie wrażenie? Mistrzostwo. Biegi są bliżej, wchodzą pewniej. Jesteśmy mega zadowoleni.
Podpięliśmy parę kostek do silnika i skończyliśmy w pół do czwartej nad ranem, padnięci. Na drugi dzień pobudka o 10, porządki do zrobienia na podwórku. Znów do pracy zabraliśmy się koło godziny 16. Przełożyliśmy pompę paliwa do nowego zbiornika, czeka on tylko na włożenie do budy.
Dodatkowo przy wkładaniu silnika gdy buda wróciła z malowania, zainwestowaliśmy w poliuretany sportowe (żółte) do łap silnika.
Zaczęliśmy obmyślać jak zrobić pionowy ręczny. Odrzuciliśmy pomysl z hydrauliką z dwóch powodów. Pierwszy to taki że w CC jest układ hamulcowy X-diagonalny. Czyli prawe przednie koło połączone jest z lewym tylnym i odwrotnie. Za dużo przeróbek. Po drugie to nie ma sensu ponieważ w CC/SC tylni hamulec z nowymi okładzinami działa jak żyleta. Odrazu wiedzieliśmy że nie chcemy dospawać rurę do oryginalnego jak to robi większość osób ścigających się w kjs. Nie wygląda to estetycznie. Chcieliśmy pionowy, wychodzący bezpośrednio z podłogi. Przewierciliśmy dziurę obok koszyka zmiany biegów, z tym że w podłodze. Docięliśmy wajchę, dobiliśmy na płasko. Znaleźliśmy w internecie jak ktoś stworzył poradnik jak zrobił pionowy ręczny w cinquecento. Od dołu mamy zrobione identycznie jak właśnie ten kolega. Od góry już inaczej, inna wajcha. Po zrobieniu dołu zastanawialiśmy jak zrobić mechanizm który by wracał wajchę do przodu. Zrobiliśmy na próbę tuleję na której była nawinięta sprężyna. Nie zdało to kompletnie egzaminu, wajcha nie wracała a na dodatek pojawił się problem bujania się wajchy na boki. Wpadliśmy może na głupi pomysł ale jak się z czasem okazało, bardzo skuteczny. Kupiliśmy w hurtowni z akcesoriami meblowymi siłownik do mebli o sile 120N. Krótki, idealnie łapie, idealnie wypuszcza ręczny do przodu. Teraz co zrobić aby wajcha nie latała na boki? Decyzja: Robimy dokręcaną puszkę dookoła. I tak też zrobiliśmy, pomalowaliśmy na czarny mat. Kupiliśmy nową linkę ponieważ stara była sparciała i z prawej strony zerwana. Zamontowaliśmy, podpieliśmy, ręczny ma idealny skok, wygląda estetycznie i świetnie wraca spowrotem. Teraz co zrobić z estetyką? Nie zostawimy takiej gołej rury. Kupiliśmy taśmę izolacyjną ale szmacianą. Okleiliśmy i wygląda świetnie, fajna w dotyku. Na góre narzuciliśmy kaptur z napisem RACE który znalazłem. Tak tymczasowo. Ręczny mamy za sobą, jesteśmy z niego dumni ponieważ nie widzieliśmy do tej pory cc/sc z pionowym ręcznym ( Nie hydraulicznym).
W następne dni popodpinaliśmy większość wiązki do silnika, zostały gumowe przewody od chłodnicy.
Zaczęliśmy gruntownie odnawiać hamulce. Ściągnęliśmy bębny, zaciski, jarzma, przewody ham. elastyczne. Ściągnęliśmy taki sam komplet także ze sportinga i porównaliśmy. Bębny zostają z naszej budy ponieważ są grubsze, jarzma zostają, przewody kupujemy nowe a zaciski idą od dawcy (sportinga) bo są w wyraźnie lepszym stanie. Okazało się także że tarcze i klocki w sportingu z naciskiem na klocki są w praktyce nowe, tylko do wyczyszczenia. Więc narazie nie kupujemy sportowych klocków tylko dojeżdżamy te, jak nie będą spełniały naszych oczekiwań, to kupujemy tarcze wentylowane MIKODA oraz klocki ham. FERODO PREMIER. Następnie doszliśmy do wniosku że chcemy pomalować bębny i zaciski na czerwono. Wyczyściliśmy wszystko dokładnie szczotką na szlifierce. Gumki pod tłoczki idą nowe, pod prowadnice do tulei dało się uratować także doklejamy stare ale są w ładnym stanie.
Pojechaliśmy do Castoramy, kupiliśmy Hammerite'a czerwonego i dwa pędzle. Kupiliśmy także materiał na boczki i nie jest to plexi ale o tym kiedy indziej, jak już będziemy je robić :)
Pomalowaliśmy dzisiaj pierwszą warstwę, jutro malujemy drugą i zakładamy. Szczęki do bębnów mamy nowe sztuki TRW, cylinderki hamulcowe, przewody elastyczne komplet. Na przewody w stalowym oplocie nas nie stać.
Jutro montujemy całe zawieszenie na gotowo. Szykujemy felgi stalowe pod lakier, narzucamy oponki i mamy wszystko poskładane. To co nam zostało w tym momencie do zrobienia to zamontować zbiornik paliwa, zrobić wydech a także popodpinać węże do silnika, zalać silnik i przepalić. Jeśli wszystko będzie grało, przerabiamy wiązke wewnątrz auta aby zrobic włączniki wentylatorów, zapłon na przycisk itp.
Składamy przód i mamy gotowy samochód.
Informujemy że w najbliższym czasie otwieramy dział na naszym blogu o nazwie "Poradniki" w którym będziemy zamieszczać poradnik przeróbki choćby takiego hamulca ręcznego :) Pozdrawiamy Bartek & Dawid :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz