środa, 22 stycznia 2014

Malowanie

Nasz samochód stoi już pomalowany na swoim miejscu od równego miesiąca. Postanowiliśmy się zmobilizować i napisać post o malowaniu całego auta :) Którejś jesiennej soboty skończyliśmy 90% blacharki auta (Ta która przed malowaniem wymagała zrobienia) więc w niedziele pożyczyliśmy lawetę, zapakowaliśmy cieniasa i graty i zawieźliśmy do dobrego znajomego do garażu. Tydzień później w sobotę wzięliśmy się ostro do pracy. Na szykowaniu pod lakier i samym malowaniu poświęciliśmy koło 15 tygodni (same soboty). Opiszę to jednym ciągiem gdyż zwyczajnie nie jesteśmy w stanie przyrównać poszczególnych prac do poszczególnych sobót. Po przywiezieniu zaczęliśmy demontować drzwi, maskę, klapę i resztę części karoserii które musiały zniknąć z budy. Do Szykowania na pierwszy ogień poszła klapa i maska. Maskę wyrównaliśmy w poszczególnych miejscach szpachlą, nie ma na niej w tej chwili już żadnych wgniotów. Z klapą sprawa wyglądała nieco gorzej. Nasz zielony "potworek" był bity w lewy tył. Uszkodzeniu uległo lewe tylne nadkole i róg klapy. Tak więc musieliśmy wyklepać uszkodzone miejsce, potem założyliśmy szpachlę. Miejsca które były skorodowane dokładnie wyczyściliśmy do gołej blachy a następnie zamalowaliśmy brunoxem. Potem zmatowaliśmy szpachlę i całe elementy pod podkład. Poszło gładko. Potem ustaliliśmy że najlepiej wpierw przygotować dach a dopiero później resztę. Zaczęliśmy, Na dachu także zaciągnęliśmy szpachlą ponieważ miał bardzo dużo wgniotów, mniejszych i większych. Szpachlowanie to jak wiadomo nie problem jednak matowanie to już jednak ciężka praca. Po sporym wysiłku, dach jest idealnie gładki, opłacało się :) Następnie wyszpachlowaliśmy nadkole które wcześnie było rozcięte. Wyszło przemega, jest perfekcyjnie równe, oryginał :) Tarcia szpachli było także co nie miara lecz nie nastawialiśmy się na to że malowanie i szykowanie auta pod nie będzie łatwym zadaniem. W kolejną sobotę zabraliśmy się za budę z zewnątrz. Na nią poświęciliśmy najwięcej czasu. Nie ma za bardzo co tutaj opisywać, zmatowaliśmy i koniec :) Potem odtłuściliśmy wszystkie przygotowane elementy i znajomy pomalował nam je w podkład. Następnie Odtłuściliśmy klatkę i została pomalowana. Nie oklejaliśmy środka przed malowaniem klatki ponieważ nie dość że w niektórych miejscach ciężko by było okleić to na dodatek sprężone powietrze z pistoletu w niektórych miejscach mogło by zdmuchać papier. Klatka pomalowana. W następną sobotę pomalowaliśmy środek na biało. Zmatowaliśmy odpryski po czerwonej farbie (środek zmatowaliśmy zanim przywieźliśmy cieniasa do malowania) i środek został pomalowany na biało. Na koniec zmatowaliśmy podkład z zewnątrz auta i buda otrzymała nowy biały kolor ( jak się okazało wcale nie taki biały), nasz "bodykit" czyli progi (jeszcze wcześniej od samego spodu zakonserwowaliśmy barankiem) i zagięte części nadkoli zostały pomalowane w kolor klatki. Jak już wspominaliśmy kolor budy nie wyszedł biały a... szary. Kolor środka też nam zbytnio nie odpowiada. Wpierw braliśmy farbę żeby pomalować środek, w mieszalni we Wrocławiu. Na fiszce (próbce) kolor super, po pomalowaniu środka okazało się że nasza śnieżna biel wchodzi w żółć. Naszym zdaniem wina mieszalni, odcień nie zgadzał się z tym na próbce. Trudno, jeszcze da się przeboleć. Następnie na malowanie budy z zewnątrz zakupiliśmy farbę już w mieszalni w Oleśnicy. Po pomalowaniu auta biały jak się okazuje wchodzi w szary. I to dość mocno. Potem dokupiliśmy w tej samej mieszalni farbę żeby jak najszybciej pomalować maskę i klapę i przywieźć auto do nas na warsztat. Farba już dobierana po kodzie. No i mamy. Po pomalowaniu tych dwóch elementów okazało się że kolor jest taki jaki nam się marzył, perfekcyjnie biały! Niestety, jakby role się odwróciły i to klapa i maska wyszła na szaro można by było poświęcić trochę więcej pieniędzy i przemalować jeszcze raz, tym razem najpierw byśmy zrobili natrysk próbny. Teraz zostaliśmy w takiej sytuacji i jedyne co możemy zrobić to przemalować klapę i maskę na kolor budy, lepsze to niż mieć budę w dwóch kolorach.

I przywieźliśmy cieniasa spowrotem do nas do Wilczyc :) Teraz musimy dokończyć wzmocnienie prawe, i zakonserwować jeszcze raz spód, potem malujemy resztę gratów (zderzaki, błotniki, drzwi), odziejemy zielonego w szyby, wkładamy wiązkę i zaczynamy uzbrajać go do końca.
Z tego miejsa chcielibyśmy serdecznie podziękować wymienionemu wyżej znajomemu Dawidowi K. który nas wprowadził w świat szpachli i malowania :) To właśnie Dawid nas nauczył wszystkich tych rzeczy, bez niego nie pomalowali byśmy auta, włożył całe serce w cieniasa. DZIĘKUJEMY DAWID!
Podziękowania również dla Eweliny G. która robiła za naszą taksówkę i odklejała taśmę z klatki! Wiemy że pomagałaś jak mogłaś! :P


PS: W międzyczasie przymierzyliśmy nasz kubeł (Sparcio Circuit Pro) i pasuje idealnie! :)





















~ Bartek
~ Dawid




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz